Opinie
Francuskie Perfumy Nr 239
Nawet nieźle :)
Na pierwszy psik — wow! Otwarcie jest praktycznie nie do odróżnienia od oryginału. Ten sam świeży, cytrusowo-drzewny vibe, który od razu przywołuje skojarzenia z chłodnym powiewem Eau Givrée. Niestety, czar trochę pryska, gdy wchodzimy w nuty serca. Brakuje tego charakterystycznego „gin and tonicowego” wypełniacza, który w oryginale daje tak cudowne, orzeźwiające tło. Timur (pieprz syczuański) jest tu raczej nieobecny, przez co całość traci nieco głębi i tej iskrzącej, lekko mineralnej zadziorności. Projekcja na starcie jest naprawdę przyjemna — potrafi ładnie wybrzmieć przez chwilę, ale potem niestety szybko siada i zostaje bardzo blisko skóry. Gdzie oryginał potrafi „przykleić się” nawet na 2–3 godziny z pełnym aromatem, tu wszystko ulatuje nieco za szybko. Brakuje też tej charakterystycznej mineralności, która w Terre D’Hermès Eau Givrée rozwija się pięknie z biegiem czasu na bazie. Podsumowując: jako szybkie, codzienne psikadełko za niewielkie pieniądze — super wybór. Pachnie przyjemnie, świeżo i elegancko, a w tej cenie naprawdę trudno się czepiać. Ale jeśli kochacie oryginał i jego złożoność — spróbujcie koniecznie porównać, bo dopiero wtedy zobaczycie, o czym mowa :)
Francuskie Perfumy Nr 420

Dobra alternatywa.
Ostatnie dwa oryginały kupowałem w Douglas i Flaconi. Nie wiem czemu, ale oryginały kupowane w polsce dostawałem gorsze niż te, które kupowałem wcześniej w Belgii i Holandii. Dlatego jakiś czas temu spróbowałem zamienników dostępnych tutaj. Trochę im daleko do oryginału, ale okazało się, że zamienniki utrzymują się dłużej na skórze niż ostatnie felerne partie o których wspomniałem. Ogólnie jestem zadowolony z tych zamienników. Fajnie by było jakby były jeszcze bliższe oryginałowi. Ogólnie polecam. Poza tym numer 420 to jeden z moich ulubionych (przypadek?), zaraz po 69 i 1337 ????




